Potknięcia są OK

3 kwietnia w Warszawie odbyło się wielkie święto biegania, czyli Półmaraton Warszawski. Kilka tygodni treningów i przygotowania do startu pokrzyżowała choroba. Czy po każdym potknięciu można bez szwanku podnieść się i ruszyć dalej?


 Potykając się, można zajść daleko. Nie wolno tylko upaść i nie podnieść się.  
Johann Wolfgang von Goethe


Kilka tygodni temu dodałam post Operacja Półmaraton, w którym napisałam, że zamierzam wystartować w Półmaratonie Warszawskim. To miał być mój pierwszy półmaraton, dlatego też na początku roku zaczęłam solidne przygotowania. Skorzystałam z poradnika dla debiutujących na dystansie 21 km i wybrałam trening Jeffa Galloway'a dla początkujących biegaczy. Opracowałam plan treningów, który uzupełniłam o dodatkowe formy aktywności i przygotowania ruszyły pełną parą. W końcu przekonałam się do biegania zimą na dworzu. Nie straszne były mrozy czy grad, a bieganie po śnieżnych zaspach leśną drogą sprawiało ogromną frajdę.

Byłam przeszczęśliwa, gdy po raz pierwszy udało mi się przebiec ok. 12 kilometrów. I na tym moja radość zakończyła się, bo następnego dnia rozpoczęłam dwutygodniowy okres zwolnienia - choroba rozłożyła mnie na łopatki. Wiedziałam już, że po leczeniu będę musiała zrezygnować z części zajęć, w tym niestety z biegania, by wzmocnić organizm. Dwa tygodnie po zakończeniu zwolnienia poleciałam na... Wyspy Kanaryjskie. Wyjazd zaplanowany był już od dawna i uwzględniał plan treningów. Wyobraźnia podsuwała cudowne obrazki, jak to biegam o wschodzie słońca po plaży nad oceanem... Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje wyobrażenia i plany. Plan był dość napięty, rejs w którym wzieliśmy udział był dość intensywny i znowu z biegania nic nie wyszło.

Tak więc start w tegorocznym Półmaratonie Warszawskim musiałam sobie odpuścić. 
Niektórzy powiedzieliby, że to porażka. Owszem, w pewnym sensie tak, bo nie osięgnęłam tego, co zaplanowałam i do czego przygotowywałam się. Jednak dla mnie to po prostu potknięcie się na drodze do spełnienia malutkiego marzenia. 

Zbyt wiele od siebie wymagałam w pierwszych tygodniach tego roku i w pewnym momencie mój organizm zbuntował się, ale dzięki temu doświadczeniu wyciągnęłam kilka wniosków i wiem już, jakich błędów nie popełniać (czytaj: nie zawsze musisz wszystko zrobić sama). 

To nie koniec świata
Czasami każdemu z nas zdarzają się drobne potknięcia na drodze do realizacji jakiegoś celu - to zupełnie normalne. Pytanie tylko, jak w takiej sytuacji postępujemy - odpuszczamy i poddajemy się czy wręcz przeciwnie - zaczynamy działać z jeszcze większą siłą. Wszelkie niepowodzenia kształtują nasz charakter - stajemy się znacznie silniejsi.
Jeśli dzisiaj się nie udało - jutro spróbuj ponownie

Dawniej porażki zniechęcały mnie i szybko odpuszczałam. W końcu jednak trzeba było powiedzieć sobie, że najwyższa pora otrząsnąć się i przestać użalać się nad sobą, że znowu nie udało się. Niejedna osoba z listy najbogatszych Forbesa czy z grona wybitnych naukowców ma na swoim koncie przynajmniej jedną porażkę. Jeśli chcemy osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie musimy przygotować się na porażki i ciężką pracę. Najważniejsza na drodze do spełniania marzeń i osiągania wyznaczonych celów jest właśnie droga. Im trudniejsza i bardziej wyboista ona będzie, tym więcej zyskamy. 

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram