Wolni od stresu, czyli kilka dni z pilatesem i dietą wegańską

Pięć dni intensywnych ćwiczeń, kuchnia wegańska i bezglutenowa według pięciu przemian w drewnianej chacie tuż obok lasu. Pojechałam zmęczona i zestresowana, a wróciłam wypoczęta i pełna spokoju.
Na początku roku sporządziłam listę rzeczy, które chciałabym zrobić w nadchodzących dwunastu miesiącach. Jedną z nich był obóz sportowy. Po powrocie z wakacji spontanicznie zapisałam się na "Weekend z pilatesem", który w sumie trwał pięć dni. Radość jednak nie była ogromna, bo przecież założyłam sobie, że pojadę na obóz sportowy podczas którego miałam dać sobie niezły wycisk, a pilates to przecież takie spokojne ćwiczenia... Bardzo szybko przekonałam się, jak bardzo myliłam się. 


Każdego dnia miałyśmy po kilka godzin ćwiczeń - mobilizacja kręgosłupa, pilates klasyczny, pilates z przyborami, stretching, nauka prawidłowego i świadomego oddychania. Brzmi nudno? Też mi się tak wydawało, jednak prawidłowe wykonywanie poszczególnych ćwiczeń wymagało naprawdę dużej precyzji i skupienia. Zazwyczaj już po pierwszym ćwiczeniu zdejmowałam bluzę, bo było mi tak gorąco. 

Nie sądziłam, że ćwicząc pilates czy nawet stretching należy być tak bardzo skupionym na tym, co się robi. Dzięki ogromnej wiedzy i zaangażowaniu instruktorki dowiedziałam się, jak prawidłowo wykonywać ćwiczenia, by faktycznie przynosiły efekty. Dawniej, gdy chodziłam na stretching zdarzało się, że nie czułam rozciągania podczas wykonywanego ćwiczenia, na co zazwyczaj instruktorzy nie reagowali. Tym razem było jednak inaczej. Dowiedziałam się, jak prawidłowo ułożyć swoje ciało, by wykonywane ćwiczenie faktycznie miało sens.
Dopełnieniem programu warsztatów było serwowanie posiłków wegetariańskich i bezglutenowych według kuchni pięciu przemian. 
Jedzenie było wyśmienite i smakowało nawet zagorzałym fanom jedzenia mięsa. Różnorodność dań i przystawek podawanych w porze obiadu czy kolacji powodowała, że stole zawsze było kolorowo i... ciężko było od niego odchodzić:)

Na warsztaty pojechałam zmęczona i bardzo zestresowana, a wyjechałam wypoczęta. Do tej pory odczuwam wewnętrzny spokój. Ten wyjazd by mi niezwykle potrzebny i tak naprawdę przerósł moje oczekiwania. Utwierdziłam się w przekonaniu, że kluczem do szczęścia jest proste i spokojne życie. Wspólne jedzenie zdrowych posiłków z przedłużającymi się rozmowami, ćwiczenia, które wzmacniają mięśnie, ale też relaksują... Cudownie jest zatrzymać się na chwilę i zrobić coś dla siebie.

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram