Co mnie motywuje do biegania?

Biegam, bo lubię. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tak mówić, a co ciekawsze cieszyć się z tego. A jednak! Nie wyobrażam sobie, jak teraz miałabym definitywnie zrezygnować z biegania.
Bieganie od dziecka kojarzyło mi się z ogromnym wysiłkiem, bólem mięśni, morderczym tempem i złośliwymi komenarzami, że jest się mięczakiem, bo nie udało się przebiec całego dystansu. To wszystko za sprawą przymusowych biegów na lekcjach wychowania fizycznego w szkole, gdzie nauczyciel zwracał uwagę jedynie na tych uczniów, którzy w krótkim czasie ukończyli dany dystans. Motywacją do biegania miała być chęć otrzymania wysokiej oceny, co na długie lata zniechęciło mnie do uprawiania tej dyscypliny sportu. Kilka lat później zgłosiłam się do pracy w biurze zawodów Maratonu Warszawskiego. Lubiłam panującą tam atmosferę i pomimo zmęczenia wynikającego z pracy po nawet dwanaście godzin z przyjemnością wręczałam zawodnikom ich pakiety startowe. Podziwiałam ich i trochę im zazdrościłam. Marzyłam, by kiedyś stać się jedną z nich. 
W tym roku postanowiłam w końcu zacząć coś robić, by kiedyś spełnić swoje marzenie o wystartowaniu w biegu na długim dystansie, dlatego teżwiosną tego roku zaczęłam regularnie biegać. Za pierwszym razem udało mi się przebieć ok. dwóch kilometrów. Każde kolejne wyjście na trening poprzedzała wewnętrzna walka z samą sobą. Półmaraton cały czas był na liście moich marzeń, jednakże perspektywa trudnych i regularnych treningów niekiedy naprawdę przerażała mnie. Dodatkowym czynnikiem obniżającym moją motywację były różne obowiązki domowe wymagające czasu, przygotowania do ślubu i inne projekty. Niekiedy byłam też tak zmęczona i pracą i dodatkowymi zajęciami, że wyjście na trening było ostatnią rzeczą na którą miałam ochotę. Jednakże pokonałam swoje słabości i do tej pory biegam i to coraz dłuższe dystanse.

Jak motywować się do biegania?

1. Stawiaj na małe cele, które przybliżają Cię do tych większych.

   Moim marzeniem jest półmaraton, a nawet maraton, ale nigdy nie nastawiałam się,
   że przygotuję się do startu na tak długim dystansie w ciągu zaledwi kilku miesięcy.
   Czasami lepiej jest dać sobie więcej czasu i dążyć do celu metodą małych kroczków.
   Dla mnie jest to szczególnie istotne w przypadku biegania, bowiem nie chcę, by już
   na początku tej nieasmowitej przygody wykluczyła mnie kontuzja.

2. Zapisz się na bieg.

    To zdecydowanie mój najlepszy motywator. Zapisanie się na bieg i opłacenie startu
    daje mi niezłego motywacyjnego kopa. Wtedy już wiem, że nie mogę sobie
    odpuścić i staram się regularnie trenować. Właśnie tak udało mi się zmotywować
    do biegania po 5 km (myślałam, że to nigdy nie nastąpi:). Zapisałam się na swój
    pierwszy bieg, czyli na II Bieg Wegański i przebiegłam pierwsze 5 km.
    Byłam przeszczęśliwa!

3. Radość z biegania.

    Mogę być naprawdę zmęczona, mogę mieć kiepski humor i brak chęci do życia,
    ale wystarczy, że pójdę pobiegać i od razu jest lepiej. Brzmi może banalnie, ale
    już wiele razy przekonałam się, że bieganie ma pzytywny wpływ na moje
    samopoczucie. Daje tak wielką radość i... wolność.

4. Książki i historie.

     Na początku mojej przygody z bieganiem motywowały mnie historie osób, które
     biegają i spełniają swoje marzenia biegowe. W księgarniach szukałam książek
     o bieganiu, ale wszystkie zawierały gotowe plany treningowe, jadłospisy
     (zazwyczaj mięsne) i traktowały bieganie bardzo poważnie.
     Tymczasem potrzebowałam czegoś zupełnie innego. Książki w której ktoś
     pisałby przede wszystkim o tym, dlaczego warto biegać i dlaczego jest ono tak
     fajne i... trafiłam na książkę Beaty Sadowskiej "I jak tu nie biegać", którą polecam.

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram